Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

9. Mała łazienka "under construction"

Data dodania: 2023-07-03
wyślij wiadomość

    Nie mogąc doczekać się końca walki z łazienką na dole chciałbym się wam pochwalić przynajmniej postępami prac jakie się w niej toczą. A że tradycją tego bloga i tym co czyni go ciekawym jest fakt, że każda historia musi okraszona być jakimś większym bądź mniejszym przypałem to i tak było i tym razem. Dochodzę już pomału do wniosku, że te wszystkie sytuacje na budowie to trochę kara za pozytywne podejście do życia i funkcjonowanie w myśli filozofii "spooooczkoooo". No ale bez walki się nie poddam!

Dzisiejszy odcinek jak każdy zaczął się właśnie spoczko. Z żoną rozpoczęliśmy poszukiwania inspiracji do naszego dolnego wychodka w internecie. Jak już człowiek przekopał się przez setki zdjęć i jak to ze mną w przypadku doboru wystroju wnętrza bywa - po 10-tej zmianie zdania udaliśmy się w końcu do lokalnych galerii ceramiki "szukać szczęścia w polu". A że u nas ilość sklepów z płytkami nie ustępuje ilości stacji benzynowych czy biedronek to trochę czasu na to poświęciliśmy. Nadmienię tylko, że z doświadczeń płynących z naszego mieszkania moja luba zażyczyła sobie jedynie żeby płytki nie były białe, żeby dla odmiany moja broda nie leżała na podłodze jak na piedestale rzucając się w oczy każdemu korzystającemu z tego ustronnego miejsca w przeświadczeniu, że zawsze jest "brudno". I nie to żebym się sypał jakoś bardziej niż inni dżentelmeni z bujnym owłosieniem swoich 3 podbródków ale z białymi płytkami w łazience jest trochę jak z czarnymi blatami i lakobelami w kuchni. Pozdro dla kumatych. Mając powyższe na uwadze ostatecznie wybór padł na coś takiego: Tubądzin Monolith Torano White Matt Gres, Paradyż Rustland Nature i trochę Ibero Artwood Ribbon Maple na podłogę pod prysznicem. Efekt z wizualizacji następujący:

Jak widzicie w cale nie jest za biało. Było też kilka wariacji na temat dokładnego rozmieszczenia płytek bo inspirowałem się przede wszystkim jedną wizualizacją ściągniętą z neta:


No i teoretycznie do tego momentu wszystko szło zgodnie z planem. Co prawda płytki się przeciągnęły bo jak to zwykle bywa z pośród setek identycznych wybraliśmy sobie a) najdroższe, b) dostępne na zamówienie. I pomijam całkowicie fakt, że pomimo iż grafik, który nie za darmo robił w sklepie wizualizację dał nam również specyfikację, czyli ile których płytek musimy kupić to brakło 2 płytek jasnych i chyba 1 a la drewnianej. Jestem nawet pewien, że to nie było spowodowane, że płytka o wymiarach 120x120 całkowicie pokrywała ścianę za prysznicem, która do okna ma 138 cm :P Ale nie wiem, może przypadek. W każdym razie, żaden to był problem, bo mój majster przejęty terminem też tam się trochę opóźniał o kilka tygodni, czyli wszystko gra. No ale zeszła się w końcu góra z górą i zarówno płytki jak i fachowiec spotkali się w wyznaczonym miejscu by przez 7 tygodni tworzyć moją łazienkę. I nie zrozumcie mnie źle. Cieszę się że szło to może nie prężnie ale bardzo skrupulatnie i dokładnie do przodu. Efekt super zadowalający a zaangażowanie i wsparcie ze strony pana glazurnika na najwyższym poziomie. Pytał, doradzał, baa dochodziło do sytuacji, że to ja go prosiłem by zrobił tak jak uważa. Ogólnie super. Mogę się co prawda pochwalić jednym fucked-upem bo przyżydziłem na szybę walk-in i zamiast kupić taką jak mam w mieszkaniu przynajmniej 8mm to za połowę ceny w markecie nabyłem 5mm. I kurcze - staszne dziadostwo. Ja mam małą córeczkę która uwielbia poznawać wytrzymałość otaczającego jej świata na różne dziwne naprężenia czy uszkodzenia i szczerze ciągle gryzę się z myślami żeby wymienić ją na coś porządniejszego. Ale żeby nie było,  że się robię sknera na "starość" to na swoje usprawiedliwienie dodam, że w markecie z niebieskim napisem ta szyba wydawał się stabilna. Ale teraz jak mam taką samą zainstalowaną u siebie, która chwieje się jak szalona i gra nam melodie niczym ręczna piła do drzewa z kreskówek to serio chyba czeka ją krótki żywot i szybka wymiana. Puki co jest i do puki nie będziemy chcieli się wprowadzać to będzie.

Oczywiście w trakcie realizacji naszego małego projektu zorganizowaliśmy stolarza do wykonania zabudowy i po burzliwych dyskusjach i kilku przymierzonych próbnikach z kolorami wybraliśmy dla odmiany białe lakierowane fronty :P I od tego momentu zaczęły się schody. 

Na pierwszy ogień poszedł geberit czy jak tam na misę ustępową aka kibel lubicie mówić. Glazurnik-fachowiec obsadził stelaż i z ciekawości rozpakował kibelek. Oczywiście okazało się, że kupiłem popękany. Zwrócił mi na to uwagę, że oczywiście on może to założyć ale skoro to jest nowy tron to warto go reklamować. Firma też nie byle jaka bo Grohe więc pewnie pójdzie szybko i sprawnie z wymianą, szczególnie iż oczekiwałem wymiany, nie żadnej rekompensaty czy zwrotu pieniędzy. Po prostu szybka wymiana na drugi odlew, ten zabierają na sklep wciskać komu innemu. Ale nie.. Leroy Merlin sprawą powiadomił serwis, który nie spieszył się z jakąkolwiek reakcją na moją zgłoszoną skargę. Po kilku tygodniach dzwoni do mnie pani ze sklepu czy ktoś od producenta się ze mną kontaktował. Grzecznie zaprzeczyłem na co zostałem zapewniony, że zaraz o to zadba - "bo to do niczego nie podobne jest". I faktycznie jak za dotknięciem magicznej różdżki po 20 min dzwoni jegomość z Grohe umówić oględziny. Trochę to trwało bo przecież oni nie pracują po 15, ale któregoś dnia pofatygował się i przyjechał na 8 rano. Szczęście w nieszczęściu, że nie mogłem tego dnia przyjechać na budowę i wysłałem teścia, bo tenże serwisant roku w ciągu swojego 4 minutowego pobytu zdążył zagotować mnie niemiłosiernie. Otóż pan po wyraźnym zdziwieniu dlaczego to ja go w ogóle wzywam i odrzuceniu mojej reklamacji nie krył przez telefon niezadowolenia, że ja absolutnie nie zgadzam się z jego oceną i nie godzę się ze stwierdzeniem, że "produkcja ceramiki to bardzo trudny i złożony proces" dlatego takie pęknięcia są normalne i nie odbiegają od standardów firmy. Troszkę starałem się pana zagiąć, że ja ważę 200 kilo i że nie będę czekał aż do pierwszego posiedzenia, żeby wszystko urwać w pizdziet aby firma stwierdziła niewłaściwy montaż bądź użytkowanie ale i na to bystrzacha miał odpowiedź, że ich wyroby wytrzymają 400 kg. Wynikiem oględzin była następująca korespondencja:


Podirytowany zgłosiłem do "merlina" zażalenie i odwołanie od ich decyzji. Kierownik serwisu oczywiście podzielił moje niezadowolenie na producenta i wysłała moją wyczerpującą skargę ponownie do Grohe. Zapewniła mnie nawet, że to duża firma, która bardzo dba o swój wizerunek i że takie sytuacje starają się rozwiązać szybko na korzyść klienta. Ponownie zapewniła mnie o swoim wsparciu w sprawie i pewnie dlatego po ok godzinie otrzymałem ponownie ostateczną decyzję:

"Dzień dobry

Poniżej przesyłamy odpowiedź serwisu na zgłoszone przez Pana odwołanie- decyzja zostaje podtrzymana reklamacja niezasadna

W nawiązaniu do zgłoszenia, które wpłynęło do Grohe, uprzejmie informujemy, iż reklamacje są rozpatrywane na podstawie warunków gwarancji udzielonych na zakupiony towar. Zgodnie z punktem 6.5 karty gwarancyjnej, Grohe Polska jest wyłączone z odpowiedzialności w przypadku wad nieistotnych, tzn. takich, które pozostają niewidoczne po zamontowaniu Produktu lub nie mają wpływu na jego wartość użytkową.

Po zapoznaniu się z przesłaną dokumentacją zdjęciową, oraz opinią serwisanta stwierdzamy, iż reklamowane przez Państwa wady są wadami nieistotnymi. Produkcja ceramiki jest niezwykle złożonym procesem, nie jest możliwe wytworzenie dwóch identycznych produktów. Każdy produkt z tej samej linii będzie posiadał nieznaczne różnice w: powłoce (porowatości), odcieniu, delikatnych nierównościach, jest to charakterystyczne dla materiałów ceramicznych.

W tym konkretnym przypadku pęknięcia oraz nierówności na części technicznej są w ocenie producenta właśnie wadami nieistotnymi , produkt spełnia wszystkie wymagania jakościowe i posiada pełną wartość użytkową. Nie odbiega on od wyznaczonych standardów przez producenta. Produkt dalej jest objęty gwarancją producenta i nadaje się do montażu. Decyzję taką podejmujemy na podstawie dokonanych oględzin oraz naszej najlepszej wiedzy technicznej."


No i jak możecie zobaczyć zajebiście się przejęli tematem. I może przesadzam, może powinienem skulić ogon, stwierdzić, że to wada nieistotna jak pisze serwis i sobie w niedalekiej przyszłości za przeproszeniem "srać bez strachu" że spadnę na podłogę. Ale tu załączę wam zdjęcia geberitu i sami oceńcie czy byście dalej temat ciągnęli czy olali:

Zwrócę jeszcze waszą uwagę, że z drugiej strony też produkt był popękany ale jeszcze na produkcji zaciapali go jakimś silokonopodobnym czymś aby dalej nie pękał. Tutaj serwisant stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Ba nawet posiłkował się tym drugim pęknięciem, tłumacząc, że powinienem być zadowolony, że tam naprawili. Także przełączony w tryb bojowy, obrażony przede wszystkim na sposób w jaki mnie potraktowali zwróciłem się do mojej siostrzyczki radcy prawnego o pomoc.

Aleee... w tym czasie przyszła kolej na rozpakowanie umywalki, którą sobie kupiłem miesiąc wcześniej w salonie łazienek Blu. I jakież było moje zdumienie kiedy ta warta wg sklepu 1000 zł umywalka dla odmiany była cała pęknięta wzdłuż. I tu ciśnienie zeszło. Ogólnie zadzwoniłem natychmiast do sklepu wkurwiony na maksa, mając ciągle z tyłu głowy przygody z kiblem, aby dowiedzieć się, że na dokumencie/rachunku widnieje napis, że mam 24h na zgłoszenie uszkodzeń. I że oczywiście mogą zgłosić to producentowi ale on raczej napewno odmówi wymiany na nową bo jak to pan przez telefon stwierdził "przez miesiąc to mogłem wszystko zrobić z tą umywalką". I tak na chwile obecną mam dwa porcelanowe buble, popękane i ogólne poczucie wydymania. Witki opadły, chęci do walki z systemem brak i nawet siostrzyczka mnie tam bardziej zachęca, żebym nie odpuszczał. Nie wiem co mam robić, bo wiem, że będę musiał udowadniać oczywiste ludziom, którzy żyją z tego, że za gruby szmalec sprzedają badziewie. A że to pewnie polska produkcja w chinach to wywalone jajca. Nie mam zdjęć poglądowych bo w przypływie bezsilności usunąłem je z telefonu ale bohaterska umywalka to Kappala SOMMEN 80 S:

 

I tak sobie żyjemy na tym naszym zadupiu szarpiąc się o każdą najprostszą rzecz. Pochwalę się jeszcze, że wnioskiem wyniesionym z tej lekcji jest wyższość kupowania wyłącznie rzeczy używanych, bo może i też będą połamane/niesprawne ale na pewno będą tańsze - więc sumarycznie zaoszczędzę.

Napiszcie co myślicie o tym i czy warto łobuzom nie odpuszczać. A na koniec moja łazienka z obiektywu mojego telefonu:


Wiem, że jakość i ujęcie to nic specjalnego ale może trochę chociaż odda klimat tego z czego jesteśmy de facto dumni. Nam się bardzo podoba. Brakuje oczywiście lustra, które jak się okazuje chyba nie będzie takim wycinkiem koła, bo wszystkie okoliczne zakłady szklarskie wyceniają je jak jeden mąż na 1500 zł bez podświetlenia.. i wspomnianej porcelany dlatego jak wszystko zawiśnie na swoim miejscu to postaram się o lepsze zdjęcia. W między czasie dzieje się trochę w domu bo jak widzicie są już drzwi i podłogi ogólnie na całym dole ale o tym dowiecie się w swoim czasie (brakuje kilku detali aby byłe efekt WOW).

Tym czasem odmeldowuję się i serdecznie pozdrawiam. Do następnego razu, CZEŚĆ.

6Komentarze
Data dodania: 2023-07-03 18:01:26
Co Ci podpowiedziała siostra? Zgłoś reklamacje z tytułu RĘKOJMI. To nie jest taka podbijana gwarancja przez sklep, to już podchodzi pod różne artykuły. Miałam przygodę z rękojmią, mega zarąbista sprawa. Zgłaszasz co jest wadą produktu, co nie wynika z umowy(w tym przypadku akurat takowej nie ma), co nie zgadza się z opisem produktu, co jest zle w tym danym produkcie. Rękojmi nie można ot tak odrzucić i masz na to dwa lata. I co najlepsze - to ONI muszą Tobie udowodnić, że to Ty zepsules produkty.
odpowiedz
Data dodania: 2023-07-04 07:28:44
W pierwszej kolejności też tak myślałem, ale problem polega na tym, że "misa ustępowa" jest jednym z dwóch elementów zestawu. Drugi - stelaż jest już zamontowany i zabudowany w łazience. I nie jestem przekonany czy z tytułu rękojmi mogę domagać się reklamacji wyłącznie na element zestawu. Co do siostry to nic, taki mamy klimat że chwilowo jest na zasłużonym urlopie a przed wyjazdem nie chciałem jej bardzo truć. Wspomniała jedynie, że po powrocie napisze z kancelarii jakieś pismo zachęcające do wymiany produktu. A że w tym kraju pieczątka ma znaczenie to może chociaż ją potraktują poważnie. Ostatnim krokiem jest poinformowanie izby gospodarczej, która z tego co mi wiadomo lubi takie tematy i nakłada na przedsiębiorców bardzo, bardzo wysokie kary.
odpowiedz
Odpowiedź do karolka89
Data dodania: 2023-07-04 13:30:47
Zgłoś się do rzecznika praw konsumenta w swoim powiecie, możesz zadzwonić i rozwiejesz na pewno wszelkie wątpliwości.
odpowiedz
Odpowiedź do wiciothechosenone
Data dodania: 2023-07-07 08:10:50
dokładnie tak, jak firma zobaczy sąd konsumencki to powinna zmięknąć to raz, a dwa weź za telefon i zadzwoń do kilku gazet, spróbuj w np. w Fakcie, powiedz, że firma Grohe robi klientów w konia i czy są zainteresowani tematem, może akurat będą mieli brak innych to wezmą na tapetę Twój, czasem lokalna telewizja ma sezon ogórkowy i się zainteresują, warto spróbować bo to duża firma i krytyczny artykulik może ich słono kosztować na rynku
odpowiedz
Odpowiedź do karolka89
candiee  
Data dodania: 2023-07-27 07:55:31
A mnie ciekawi okno balkonowe w łazience. Mam podobną sytuację, też okno balkonowe i to podwójne w takim pomieszczeniu. Teraz zaczęłam się zastanawiać jak"zasłonić" widoki. Rolety, folia na szybie? Jak będzie u Pana?
odpowiedz
Data dodania: 2023-08-02 09:32:20
My pewnie przykleimy folę bo to chyba najprostszy i najtańszy patent na zachowanie intymności. A w celu aranżacji wjadą kiedyś - słowo klucz, żaluzje drewniane.
odpowiedz
Odpowiedź do candiee

8. Odwodnienie fundamentów

Data dodania: 2023-06-07
wyślij wiadomość

     Uszanowanie drogi czytelniku. Na wstępie zaznaczę, że jako wrodzona sierota zamiast dodać wpis, nieumyślnie zamknąłem stronę przeglądarki i teraz przy przepisywaniu wszystkiego z głowy zapewne nie wyniosę się na podobne szczyty kreatywności by tobie czytało się te wypociny tak fajnie jak miałoby to wyglądać w oryginale. Alee trudno. Przepraszam. Za to na pewno zdążyłeś się po tytule zorientować, że w ostatnim czasie wraz z żoną-inwestorką szarpnęliśmy się na zlecenie wykonania odwodnienia fundamentów z prawdziwego zdarzenia. Cała zabawa wyniosła nas kilkanaście tysięcy, ale pomimo tylko nieznacznej znajomości zagadnienia mam poczucie, że prace zostały wykonane dobrze. Sami zaraz ze zdjęć ocenicie. 

Zacznijmy od początku. Ci co poświęcili kiedyś chwilę na przeczytanie poprzednich wpisów, zapewne kojarzą, że za każdym razem nieumyślnie odnoszę się do tego jak bardzo gliniastą mam działkę i jakie niesie to za sobą konsekwencje. Ciągle, nawet najdrobniejszy deszcz przeszkadza w prowadzeniu jakichkolwiek czynności. Nawet nie tyle co na zewnątrz bo do jeszcze niedawna nic się tam nie działo, ale przechadzanie się z samochodu do domu to niekiedy udręka. Kalosze i to takie po kolana obowiązkowe. No i na dokładkę zawsze to maziajstwo, badziewie wnosi się do domu. I mam oczywiście świadomość, że teraz problem magicznie nie zniknie bo wsadziłem jedną rurkę w ziemię, ale liczę, że dom a szczególnie jego najważniejszy element - fundament został należycie zabezpieczony. Szczególnie, że pojawił się kolejny problem.

Od pewnego czasu nie dawało mi spokoju, że pomimo iż na dworze panowały iście afrykańskie klimaty to w okolicach niższego poziomu czyli garażu/kotłowni ciągle stała woda. Tłumaczyłem to sobie, że może dzieje się tak dlatego że to północna, zacieniona strona. Że może wszystko zcieka w to miejsce itd. Jednak, za namową pewnych panów, sprawdziłem stan wodomierza. I tu moje wcześniejsze domysły przerodziły się w strach kiedy okazało się, że na czyszczenie wałków po malowaniu ścian, bo tylko takie zużycie wody u mnie w domu występowało, poszło 24m3 wody. Super nie? Cała objętość niemałego basenu przez małą, zagiętą uszczelkę na kolanku w kotłowni wtłoczona została pod chudziak i finalnie w widoczne gołym okiem miejsca. Doszło nawet do tego że cała wylewka w garażu, w znacznej jej wysokości była mokra. Ba, nawet na dwóch ścianach od wewnątrz pojawiły się zapocenia. Dlatego też postanowiliśmy nie czekać do jesieni - na kiedy zaplanowaliśmy zabawę w odwodnienie i odłożyliśmy zakup kuchni na rzecz usunięcia awarii wody i wykonania rzeczonego odwodnienia.

Na moje szczęście kiedyś troszeczkę interesowałem się tematem i miałem już namiar na firmę, z którą chciałem w tym temacie współpracować. Chłopaki młode, ale bardzo dobrze zaopatrzeni w sprzęt ciężki i odziwo, z bardzo dużym doświadczeniem w zagadnieniu. Zbieg okoliczności pozwolił na to, że byli w stanie pracę podjąć niemalże od razu i nie trzeba było czekać. A przyznam się bez bicia, że przestawiłem nawet kocioł na jakieś kosmiczne wartości by 24/7 grzał podłogówkę. Na marginesie jako anegdotę dodam, że zadzwoniłem jeszcze pod jeden nr z ogłoszenia do firmy z okolic Stolycy w celu porównania ofert pod względem ceny i jegomość zaproponował na początek 1700 zł za przyjazd i opracowanie koncepcji odwodnienia, aby na koniec z doświadczenia i na podstawie mojego opisu wycenić usługę na nie więcej niż 50tyś złotych polskich. Pozdro pięćset. No ale co zrobić taki rynek. Wcale też nie twierdzę, że nie zrobił by tego lepiej, ale niestety u mnie prawie jak w przetargach publicznych CCC - cena czyni cuda. A wiadomo, że "człowiek ze stolicy z groszem się nie licy". Podziękowałem więc i nawet nie fatygowałem pana żeby się na motorze do mnie przejechał.

I tak po upływie weekendu panowie zaczęli od odkopywania fundamentów. Następnie usunęli starą folie kubełkową, która była mooocno sfatygowana. Nasypali kruszywa, wsadzili rury drenażowe, potem znowu kruszywo, geowłóknina, piasek i na wierzch rodzima glina. 

 

Jak widzicie stara folia nie dość, że dojechana to była jeszcze mocno pokiereszowana/porwana. Przy okazji tego etapu prac panowie, już nieodpłatnie fajnie zniwelowali mi teren i powyrywali korzenie pozostałe po wycince sprzed dwóch lat. Kolejnym etapem był montaż zbiornika, do którego woda będzie odprowadzana. Wybór padł na betonowe ala szambo o objętości 6m3. Były dywagacje nad tzw. dziesiątką ale uznaliśmy, że "szkoda sensu" i że szóstka wystarczy. 

Wszystko ładnie zakopali, rurę do odprowadzania wody na razie wypuściłem na sąsiednią działkę, aby tam podlewać szybko rosnące chaszcze. Ale pretensji ze strony sąsiada nie będzie, bo na razie i tak nie ma jak wjechać na posesję. A wiąże się to z równie ciekawą jak mieszanie herbaty historią przebudowy drogi. Bo jak się wójt dowiedział, że chce się wprowadzać to nagle po 10 latach znalazł hajsiwo na przebudowę drogi przed moim domem. I niby super, mam nowy asfalt, pobocze - przynajmniej tam gdzie dziedzic z pola vis a vis mojego domu pozwolił i wszystko bajka, gdyby nie fakt, że na całej kilku kilometrowej drodze genialny planista z urzędu gminy zapomniał wpisać mojego i wymienionego wyżej sąsiada do kosztorysu jeśli chodzi o wykonanie zjazdów. I tak jak pewnie zachodzicie w głowę jak to można wykopać komuś głęboki rów przed domem i nie zapewnić dojazdu do działki, a no u Nas się da. Na marginesie dodam, że w mojej gminie ten proceder to norma. Można przejechać się po okolicznych uliczkach i gdzie niegdzie spotkać banery z krzykliwymi hasłami "oddajcie nasze zjazdy". Bo nasz wójt zaoszczędził w ten sposób to co wójtowie lubią najbardziej czyli ecie pecie. A, że kilka osób na niego nie zagłosuje - jaki problem. Sprawa dotyczyła by również mnie, tyle, że ja na działce jak kanar w autobusie jestem prawie codziennie. I udało się przypilnować tematu. Oczywiście nieobeszło się bez przygód, bo rurę przepustową kazali mi ok. 18:00 w czwartek kupić sobie we własnym zakresie i dostarczyć im na piątek 07:00 bo oni dostali zlecenie z gminy na wykonanie wszystkiego poza rurą. I jak się zapewne domyślacie chodziło o łapówkę, aleeee jeden Jan III Sobieski i tzw mostek mam jak ta lala.. Rurę wziąłem od nich, a to, że sąsiad który obok mnie mieszka jako jedyny na całej drodze nie ma wymienionej na nową to pewnie przypadek. Hehee, na szczęście nie ma o to pretensji. W każdym razie, poza projektem, bez zezwoleń bez tych wszystkich pozwoleń na zajęcie pasa, dokumentów ze starostwa powiatowego, które jest właścicielem drogi, bez powiadamiania policji - przejazd mam zrobiony. Czym nie może pochwalić się sąsiad, który kupił inwestycyjnie działkę obok bo się nie interesował, a ja niestety nie miałem do niego żadnego kontaktu, wiem tylko że ktoś kupił. Z drugiej strony ciekawe będzie jego zdziwko kiedy zajedzie zobaczyć czy ziemia jeszcze stoi i taki zonk. Pytanie czy będzie miał do mnie pretensje :P. Najważniejsze, że tutaj też się poszczęściło trochę i mimo iż ten mostek już się rozpada, to jest.

W następnej kolejności już bez fajerwerków, po skończonym odwodnieniu wjechało kruszywo na podbudowę pod kostkę przed domem, która może kiedyś się pojawi, a może nie.. Natomiast cieszy mnie fakt, że po uprzątnięciu całego bałaganu zrobiło się tak czysto, schludnie, estetycznie. Lokalny ziomeczek za jakieś rozsądne pieniądze nawet mi to zagęścił zagęszczarą by efekt "końcowy" prezentował się następująco:


Jeszcze w międzyczasie dzięki uprzejmości mojego ojczulka udało się wkopać parę słupków i za dokładnie 180zł wykonać 50mb ogrodzenia z siatki leśnej. Oczywiście konstrukcja stabilna jest tak że biegnący w poprzek pies czy inny diabeł pewnie nieumyślnie położy całość ale na razie od wiatru płot nie pęka,

I tak jak widzicie Państwo, z wierzchu trochę poszło do przodu. Zaczyna to coś przypominać i cieszyć oko. W domu też robota nie stoi. Jak uda się skończyć łazienkę, a czekamy już tylko na stolarza to nie omieszkam się postępami niezwłocznie pochwalić.

Myślimy również o wprowadzce, ale brak gazu i ogrzewanie tego bloku w zimę z 33kg butli raczej się nie kalkuluje, więc chyba skupię się na odbiorze końcowym, który nota bene już się dzieje i może niedługo będę pisał posty o DOMU nie budowie. W każdym razie to tyle co na dzisiaj dla was przygotowałem, pozdrawiam jak zwykle serdecznie, cześć!

10Komentarze
Data dodania: 2023-06-07 16:10:15
Czytanie Twoich wpisów to czysta przyjemność!! Też nie wszystko idzie jak z płatka na naszej budowie (dylematy finansowe - co teraz robić? a jak zrobić? a kim? a czy sami damy radę, bo 50-tka i więcej na karku, i tez glina na działce), ale pozytywne podejście wiele ratuje. Piękne masz te drzewa, a już wjazd robi swoje. I te brzozy - śmieciuchy, ale piękne. I dostrzegłam bliźniaki!! Chyba. A z innej beczki - jaki masz kolor elewacji? Dokładnie nasza kolorystyka bryły domu. Powodzenia we wszystkim.
odpowiedz
Data dodania: 2023-06-08 14:45:20
Dzięki za miłe słowa! Bardzo mi miło, naprawdę. Odnośnie koloru elewacji to szczerze trochę kurzu i gruntu do fasady bo żadnego tynku nie nakładaliśmy. Dopytam wykonawcę jeśli w ogóle odpisze co to za preparat. Natomiast pamiętam doskonale, że odradzał mi pchanie się w koszty z Ceresit-em CT16 bo efekt identyczny można osiągnąć konkurencyjnymi produktami. A odnosząc się do drzew to najpiękniejsze były tam gdzie stoi dom, ale i te urosną z czasem. Pewnie dla lepszego efektu trochę iglastych drzewek trzeba będzie zasadzić gdzie nie gdzie żeby coś w zimę zielonego sterczało. Powodzenia i tobie!
odpowiedz
Odpowiedź do mojdomnawsi
Data dodania: 2023-06-11 22:06:15
Dzięki za odpowiedź. Tak myślałam, że to biały klej :), na którym i my mieliśmy zakończyć, ale ostatecznie stanęło na tynku silikonowym również (trochę starsi jesteśmy od Ciebie i stwierdziliśmy, że chcemy popatrzeć na już wykończony dom, przynajmniej z zewnątrz). Tylko wybranie koloru białego z palety białych jest... trudne. Powodzenia!!
odpowiedz
Odpowiedź do wiciothechosenone
Data dodania: 2023-06-12 09:06:14
Nie wiem czy tynk silikonowy to to samo co farba fasadowa silikonowa ale ostatnio trafiłem na takie ustrojstwo i chyba z racji tego, że aplikacja nie powinna być arcytrudna to z dużą dozą pewności postawimy na takie rozwiązanie. Widziałem paletę białych tynków strukturalnych i powiem szczerze, że nie wiem czy potrafiłbym coś wybrać. Wiem za to jak wygląda biały-zimny biały po roku na murze. Przez pierwsze miesiące ludzie sami podjeżdżają pytać co to za fantastyczny kolor, ale jak dostanie trochę kurzu, deszczu to robi się szary. Pewnie poszedłbym w pierwszy ciepły odcień bieli. I jestem przekonany, że wszystko wykończycie ślicznie. Wszystkiego dobrego!
odpowiedz
Odpowiedź do mojdomnawsi
Data dodania: 2023-06-08 16:24:31
na gliniastą działkę a taką też mamy nadaje się najlepiej płyta fundamentowa, tradycyjne fundamenty przy takim gruncie zawsze będą problemem, oczywiście nawet przy takiej konstrukcji majster może zrobić fuszerkę, firma ktora robiła płytę zrobiła ją super, ale murarz nie dał pod folię lepiku i przesiąkała pod pierwsza warstwą muru woda, więc musieliśmy to sami naprawiać, ale poza tym płyta fundamentowa jest najlepsza! nie trzeba robić żadnych odwodnień, jest sucha stabilna, zero problemów, natomiast gdybym miała budować dom drugi raz to albo zrobiłabym stropodach z betonu, albo pełne piętro z drugim stropem monolitycznym albo wybudowała parterówkę, więźba drewniana przestała być tania a zabudowa tego jest pracochłonna i droga
odpowiedz
Data dodania: 2023-06-08 20:05:16
nie wiem dlaczego nie zdecydowaliśmy się na płytę fundamentową. co prawda nikt mi tego nie proponował w odpowiednim czasie, ale jak zagłębiłem się w temacie to tzw. drugi dom też bym stawiał na płycie. No i na pewno nie wybrał bym projektu domu, którego garaż jest niżej niż reszta domu.. bez sensu. może i jakoś w katalogu ładnie to wygląda ale z praktycznego punktu widzenia zupełna porażka.
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
Data dodania: 2023-06-11 18:36:07
my o płycie zdecydowaliśmy sami, mamy specyficzny grunt, glina przeplatana poziomymi warstwami piachu, solidny grunt był na gł 2 metrów (!) jako, że jestem pesymistką i zaraz widzę wszystko w czarnych barwach, wymyśliłam takie fundamenty tradycyjne jak dla mega budynku a nie malutkiego domu, których koszt był kosmiczny, jak poczytałam jeszcze o upłynnianiu gliny podczas wykopów, zaczęłam szukać w sieci artykułów i znalazłam pomysł płyty fundamentowej i się na nią zdecydowaliśmy, wszyscy nas krytykowali, że wywalamy kasę po nic, co do decyzji dobrych i złych podczas budowy, w Polsce inwestor jest sam, dosłownie, nikt nie służy my pomocą merytoryczną, jak mieliśmy problemy z przesiąkającą wodą sama musiałam dzwonić po technologach różnych firm i przyznam, że inżynierowie z którymi rozmawiałam np z firmy Weber bardzo nam pomogli, kierownicy budowy to dla mnie cwaniacy, doskonale wiedzą jakie są problemy z projektami i wykonawstwem, ale mają to gdzieś, pewnie zdarzają się jakieś perełki, ale reszta to groszoroby, często z wiedzą technologiczną sprzed 20 lat, uważam, że każdy kto wybudował dom nadzorując różne ekipy powinien dostać złoty medal za wytrwałość, powodzenia w dalszych pracach i mega radości z mieszkania w domu, wszyscy tu jesteśmy bohaterami :)))
odpowiedz
Odpowiedź do wiciothechosenone
Data dodania: 2023-06-12 09:25:23
zgadzam się całkowicie. Ktoś kto przymierza się do budowania mógłby rzec, że zawsze można poduczyć się na youtubach ale życzę powodzenia z egzekwowaniem wszystkich tych mądrości od ekipy budowlanej. I nie mówię, że sam tak nie robiłem, po prostu z doświadczenia wiem, że to nie jest tak jakby się mogło wydawać. Na pewno logiki szukać w tym wszystkim nie wolno. I niby ja- wielki pan INWESTOR jestem z kasą w kieszeni więc każdą dysputę wymagam, ale rzeczywistość sprowadza się do tego, że na koniec zawsze zadawałem sobie pytanie, czy np. te 500-1000 zł które chcę urwać ekipie jest warte wybitej szyby w oknie za kilkanaście tysięcy :P Stropodachem z racji wybranego projektu się nie interesowałem, ale wiem, że tak jak zamontowali moje krokwie to mój też aspirował do zdjęć w lokalnej gazecie po byle burzy. Teściu- stary stolarz, dokręcał przynajmniej po 1-2 wkręty ciesielskie w każdą!
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
Data dodania: 2023-06-11 22:11:19
Tak, stropodach to jest bardzo dobry pomysł. Nam murarze doradzili i jak teraz patrzymy na gładki sufit po tynkach, również na skosach, to ich błogosławimy!! A koszt wcale nie odbiegał od zabudowy g-k, jak się wszystko podsumowało. A majstry zrobili to bardzo solidnie. I wcale nie na Podkarpaciu, gdzie halny, tylko w mazowieckim. A swoją drogą, zastanawiam się, dlaczego teraz tyle jest uszkodzonych nowych dachów, po różnych wichurach? Jakość wykonania?
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
Data dodania: 2023-06-13 10:40:48
dokładnie tak! do tego dochodzą słabe ściany szczytowe, u nas są ekstra dołożone zbrojone słupy od stropu monolitycznego nad parterem aż do samego szczytu po jednym na ścianę i spięcie jeszcze po całości skosów, dlatego więźba może spokojnie oprzeć się na ścianach szczytowych gdyby cokolwiek się zadziało i przy najsilniejszym wietrze nie dojdzie raczej do odchylenia ścian szczytowych, ale obecnie w projektach praktycznie tego nie ma, nasz kierbud kręcił głową na to rozwiązanie, ale jak raz przyjechał i zobaczył jak wieje, to już nie protestował, ale to są wszystko nasze pomysły, projekt zupełnie tego nie przewidywał, jedyne nad czym ubolewam to właśnie brak lanych skosów, no ale co zrobić, budowaliśmy nasz dom z taką wiedzą jaką mieliśmy, poza tym nasz wykonawca raczej nie umiałby tego zrobić, więc może lepiej, że tego nie spieprzył, hahaha pocieszam się, że skoro stają domy szkieletowe obok też z poddaszem użytkowym to nasz przy nich jest pancerny!
odpowiedz
Odpowiedź do mojdomnawsi

Prawie rok później

Data dodania: 2023-02-04
wyślij wiadomość

Witam wszystkich serdecznie po przerwie. Trochę człowieka nie było, ale czasami tak to bywa, że wszystko potrafi się z dnia na dzień zmienić i ten galopujący pęd zatrzymuje się w mgnieniu oka. Na szczęście kiedy ja się wylegiwałem to życie toczyło się dalej i dzięki wrodzonym zdolnościom albo bardziej szczęściu udało się też pchnąć trochę temat budowy do przodu. I może i plan na wprowadzenie się do 24 grudnia 2022 nie wypalił to za to dziś bogatszy o wiedzę i doświadczenie wiem, że i tak byłaby z tego kicha, bo magiczny termin przyłączenia gazu jako jedyne źródło ogrzewania mojej hacjendy, który siedział w mojej głowie i zgodnie z prawie (słowo klucz) podpisaną umową zobowiązywał PSG do wykonania przyłącza do końca marca okazał się być nieskutecznym, gdyż w czerwcu nie wysłałem im jakiegoś dokumentu co było tożsame dla gazowni z odstąpieniem od umowy. Także dziś już szczęśliwie dano mi znowu 1,5 roku na to żebym spokojnie sobie kotłownie i dom wykończył gdyż nowy termin przyłącza to kwiecień 2024! Alee... jak to u mnie, zleci szybko. Ba, nawet butle na propan techniczny już kupiłem by sobie tam trochę w międzyczasie oszukać przeznaczenie.

Rok temu pisałem, że mam już SSO. Na dzień dzisiejszy, mimo niesprzyjających warunków jest to już stan deweloperski. Całość przy takiej se pogodzie prezentuje się następująco:

Także jak widać nieco się u mnie pozmieniało i to chyba na plus. Co prawda z działką nic nie było robione więc zalegający śnieg nieco wypacza obraz wojny i rozpaczy jaki tam panuje na co dzień. I dla osób które po raz pierwszy zmagają się z moją paplaniną  to tylko wspomnę, że mam bardzo gliniastą działkę i wiele uniedogodnień z nią związanych. Szczególnie w porze mokrej.

Oczywiście nie obeszło się bez przygód, jak to u mnie czy każdego na budowie. Ale chyba szkoda waszego i mojego czasu by do każdej sytuacji wracać pamięcią. Cieszę się z tego co jest. Jak na częściowo zdalne budowanie domu to nie jest źle i nawet bardzo nie czuję się oszukany przez poszczególnych fachowców. A do wszelakiej maści majstrów nadal mam zajebiste szczęście. Na palcach jednej ręki mógłbym wymienić firmy godne polecania. Reszta standard..

Dumny za to jestem z siebie i mojego taty, z którym wspólnie, pomiędzy moimi turnusami w szpitalu przykleiliśmy styropian do ścian. Ogólnie mało kto proponował wykonanie tych arcytrudnych prac za mniej niż 15 tyś zł, a że zadanie na youtubach wydało się banalne i niewymagająco jakichkolwiek zdolności manualnych to sami (w zasadzie mój ojczulek) ogarnęliśmy temat na tyle dobrze ile było to możliwe bez profesjonalnych rusztowań. I żeby nie było, żeśmy totalni amatorzy, to kupiłem sobie nawet gilotynę do styro która robiła robotę. Tzw. L na oknach docinała jaktalala. 



Resztę roboty wykonał bardzo sympatyczny i rzeczowy jegomość, który nie dość, że był uczciwy to jeszcze bardzo nas nie okrzanił za klejenie na piankę niskoprężną. Dokleił szuwaks w szczytach, zaciągnął klejem, siatką i znowu klejem. Całość na koniec zagruntował. Okazało się również, że przez przypadek kupiłem sobie kiedyś razem z dachem cały materiał na podbitkę i przy tej okazji za śmieszne pieniądze mi ją dokończył. 



Wcześniej był montaż okien i fajnie to z tym pająkiem wyglądało ale w nagrodę za pozytywne doświadczenie miałem później bardzo dużo zastrzeżeń i uwag do "ciepłego montażu". Bo pozostawianie dziur chyba z racji oszczędności na piance to lekka przesada jak się za stolarkę okienną z montażem płaci prawie 46 tysięcy. Aleee budowlańca nie przekonasz, dlatego przyjeżdżali jeszcze 2 razy poprawiać jakieś niedoróbki. Co do samych okien, nie popękały więc może będzie dobrze.

Tynki wewnętrzne zarówno jak wylewki spoczko... oprócz liczenia roboty po robocie, bo "więcej poszło materiału", "dorzuciłbyś coś" itp wykonanie jest absolutnie do zaakceptowania. Tak w ogóle na tynkarza czekałem sporo bo zna się gość na swojej pracy i obecnie na ścianach położony mam tynk cementowo-wapienny, który w wolnej chwili został zeszlifowany i zagruntowany. Taki twór będzie już malowany "na gotowo". Nie wiem czy tak się robi ale serio nie mam ochoty borykać się z specjalistami od gładzi, bo pamiętam dokładnie jak to wyglądało w mieszkaniu, w którym obecnie sobie żyjemy. 

Kolejnym etapem było ocieplenie dachu. Początkowo był plan by samemu sobie, w swoim tempie tym sznureczkiem powiązać wełnę, jednak z przyczyn osobistych i niepoważnych cen tego budulca zdecydowałem się na pianę. Chłopaki przyjechali i w jeden dzień opendzlowali 176m2 dachu na 25cm


Te wieszaki ESy zamontowali trochę za bidnie, ale niestety w krótkim czasie nie udało mi się zorganizować nikogo kto by to zrobił porządnie na te tzw. grzybki. Był już ktoś nawet od konstrukcji zabudowy kartongips i stwierdził, że "chujowo ale do zrobienia" więc chyba nie mam się czym martwić.

W między czasie pewna super firma wykonała mi przyłącze wody oszukując mnie przy rozliczeniu i naciągając na kolejnego tysiaka oraz przyłącze kanalizacji. I tak jak pomimo niezbyt przyjemnej scysji i jeżdżeniu wieczorami po jakichś stacjach benzynowych by mi oddali ten czarny kapturek, który dostarczają wodociągi aby zabezpieczyć ten klucz/zasuwę którą się odcina dopływ wody do posesji, który notabene zajebali tłumacząc się później jak im wysłałem zdjęcia z kamer, że nie chcieli żeby mi gdzieś zginął. Dobre wariaty.. ale jak już wspomniałem pomimo tego wszystkeigo robotę jako tako wykonali. Bo dla przykładu Gminne Przedsiębiorstwo Kanalizacyjne czy jak tam ten nowy twór się nazywa do dziś boryka się z umiejscowieniem studzienki pod zawór próżniowy w taki sposób aby nie tonął w błocie.


Prąd też od łaski przyjechali i podłączyli. Tzn zamontowali licznik w skrzynce, a przynajmniej tak mi oznajmili, bo w rzeczywistości cały zabieg polegał wyłącznie na zaplombowaniu istniejącego już wewnątrz licznika. Dowiedziałem się również, że pracownik PGE nie powinien był tego robić, bo kabel zasilający do domu nie był podpięty. I gdy zapytany jakże miałem to wraz z elektrykiem zgodnie z przepisami zrobić jak nie miałem klucza do skrzynki to już nie raczył podzielić się odpowiedzią. Aleee, udało się i żarówki palą się już za swoje a nie sąsiada pieniądze więc kolejna mała rzecz co cieszy.

Teraz z najostatniejszych prac wykonana została kotłownia. Dlatego już z niedowierzaniem i niecierpliwością czekam na moment w którym wejdę już do ciepłego budynku, zdejmę kurtkę i ponapawam się dumą i szczęściem płynącym z faktu iż zagości u mnie na stałe temperatura plus kilkanaście stopni. Chociaż jak zwykle trzeba jeszcze chwilkę zaczekać na ziomeczka z serwisu kotła aby uruchomił kocioł a sama gwarancja była uznana w oczach producenta. Na marginesie dodam, że ocieplenie chyba od podłóg przez ściany i dach wyszło nienajgorzej bo mimo ujemnej temperatury na zewnątrz w domu jest odczuwalnie cieplej.



I tym sposobem streściłem wam drodzy Państwo jak to wyglądało w przypadku MojejBudowy. Wierzę, że będzie jeszcze o czym pisać, bo teraz czeka mnie i rodzinę przygoda z wykończeniówką co z jednej strony ekscytuje a drugiej przeraża. Kasy oczywiście już brakuje więc będzie się działo. Może tak się zdarzyć że się przebranżowię niedługo. Dzięki za uwagę i do następnego! Przede wszystkim zdrówka i jak zwykle cierpliwości moi mili.

8Komentarze
Data dodania: 2023-02-05 10:40:43
przede wszystkim to życzę zdrowia, bo każdemu inwestorowi przyda się jak złoto, złoto też się zresztą przydaje :) dom piękny, w śniegu przeuroczy, nie ma się co przejmować pobojowiskiem u nas od 3 lat leży na środku za tarasem sterta drewna desek i palet do ogarnięcia, a co do wykonawców, to jakbyśmy wszyscy, którzy tu budujemy zrobili sesję opowiadania o majstrach to by historii o fuszerkach chyba na miesiąc starczyło, powodzenia w dalszych pracach :)
odpowiedz
Data dodania: 2023-02-05 12:38:48
ja do dziś trzymam jeszcze palety na których przyjechał gazobeton i chyba to lato to ten czas w którym wreszcie zdobędę się na zwrot i odzyskanie ponad 1000 zł kaucji. Łobuzy liczyli sobie po 40 zł za sztukę. wiosną planuję zagruzować trochę podjazd żeby dało się tam chodzić, może nawet mieszkać..
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
jacek-r  
Data dodania: 2023-02-06 10:19:01
Koszt piany
Witam, Napisałeś, ze koszt wełny jest wysoki więc pianowałeś. Tak się zastanawiam nad tym co piszesz ponieważ mnie cały materiał na ocieplenie wełną Knauf 0,32 ecose wyniósł nawet nie 50 % tego co mi oferowali ociepleniowcy za pomocą piany.
odpowiedz
Odpowiedź do maly-domek
Data dodania: 2023-02-06 15:41:55
Na przełomie października/listopada ubiegłego roku zapłaciłem 17000 (94 zł/m2) za niby tą "lepszą" pianę o grubości 25cm wraz z robocizną, czyli nałożeniem. W tym samym czasie koszt wełny URSA 2x 15cm na moje 175m2 dachu oscylował w granicach 15-16 tyś. za sam materiał (16 chyba z transportem o ile mnie pamięć nie myli). Dlatego dokładając do tego powoli zaczynający się spadek temperatur i fakt, że całość zajęła im jeden dzień (od 10 do 22) i fakt że nie byłem w stanie fizycznie samemu tego zrobić skutkowało taką decyzją. Wszystkie oferty jakie dostałem z lokalnego rynku +50km były podobne różniły się producentem piany, terminem i tym jak komu z oczu patrzyło. Na pewno nie jestem bojownikiem PUR i nie hejtuję wełny. Nie wiem czy to lepsze rozwiązanie ale dla mnie było pod wieloma względami ekonomiczniejsze.
odpowiedz
Odpowiedź do jacek-r
Data dodania: 2023-02-05 14:59:05
Potem będziemy tylko wspominać te ekipy , śmiejąc się a nie wkurw....c . Nie ma chyba budowy aby ktoś bie narzekał na majstrow. Gdyby może oni sami robili ale nimi przychodzą ludzie z łapanki i tak to bywa. Powodzenia
odpowiedz
Data dodania: 2023-02-06 15:52:33
to jest kwintesencja tego rynku. rotację w ekipach mają jak w firmach handlowych
odpowiedz
Odpowiedź do przemekradomyski11
Data dodania: 2023-02-05 22:35:25
Jesteś genialnym inwestorem!! Chciałbym tak podchodzić do budowy, jak Ty. Nerwów u każdego dużo, ale trzeba do wszystkiego podchodzić z rezerwą. Trudno, bo u nas też były perypetie z dachem - miało to zająć góra 5 dni, a trwało miesiąc. A w tym czasie śnieg, deszcz i wełna pod membraną na dachu... Ech... Teraz już o tym zapomnieliśmy. Ciesz się każdym etapem budowy, Twój dom wygląda kozacko. Szybkiego wprowadzenia i... pierwszych świąt w swoim domu. Tych Wielkanocnych, albo Bożego Narodzenia. :)
odpowiedz
Data dodania: 2023-02-06 15:50:06
Ha! Dziękuję, ale genialnym to chyba tylko dla szerokiej maści budowlańców. Czasami nawet cieplutkie obiadki się im kupuje, albo przywozi gotowe żeby pan majster był zadowolony, z uśmiechem na twarzy becaluje każdą żądaną kwotę a na koniec nawet pretensji żadnych się nie rości. NIE POLECAM ;P Staram się zwyczajnie nie oszukiwać samego siebie, że znam się na wszystkim lepiej i zrobiłbym dokładniej. No nie zrobił więc cieszę się, że na głowę nie pada i się nie wali. Strzelać z tego domu nie będziemy. Ale serdecznie polecam egzekwować wszystko przed zapłaceniem. Umowa nie umowa, pieniądz do łapy to jest argument siły.
odpowiedz
Odpowiedź do mojdomnawsi

6. SSO = sam se okna zrobie

Data dodania: 2022-03-14
wyślij wiadomość

Dzień dobry po dłuższej przewie. Z racji, że pogoda nie rozpieszczała, a prace postępowały w swoim tempie to nie było o czym marudzić. Na szczęście już mam SSO skończony i mogę się trochę naprodukować.


U mnie jak to u mnie bez jakichś specjalnych fajerwerków, za to powoli na stałe zagoszcza zasada "drugiej ekipy" bo kruca fix nie idzie normalnie się z kimś dogadać by później terminowo coś wykonać. Ale od początku.

Wydawałoby się, że wszystko będzie cacy, ale jak to u mnie bywa, ta całkiem konkretna ekipa, którą na początku grudnia tak płomiennie wychwalałem w poprzednim poście okazała się zajebiście nieterminowa. Pamiętam jak marzyłem na głos, że do Świąt będę miał blachę położoną. Ta sztuka, co nie powinno nikogo dziwić nie udała się bo panowie majstrowie od dnia rozpoczęcia robót do dnia ich zakończenia znaleźli 2 miliony wymówek. Dziwnym trafem zawsze kiedy było słonecznie i blisko 0 stopni. I w ten sposób, poza standardowym - pogoda, dowiedziałem się, że moim dzielnym cieślom zdarzyły się chyba 4 pogrzeby, 2 chrzciny, 1 dziecko w szpitalu i trylion "podjedziemy i zobaczymy czy się da robić". W ten też sposób wkurwiali mnie niesamowicie do momentu, w którym uznałem, że pora działać na własną rękę. Dlatego odpaliłem "anonse" i znalazłem firmę w okolicy. Jak się okazuje takie przejęcie budowy to nie jest taka super okazyjna robota dla cieśli, bo kilku wydzwonionych na wzmiankę o tym, że mają przejąć po kimś pracę rzucali słuchawką. W każdym razie przyjechał dżentelmen do wyceny i powiedział, że się odezwie. Trwało to chwilę, nie odbierał też moich telefonów. W międzyczasie moje geniusze ciesielki nadal na pogrzebie więc powoli dopadała mnie rozpacz, szczególnie, że serce się łamało na widok całego tego materiału na dachu przymarzniętego do podłoża albo zasypanego śniegiem. Gdzieś po tygodniu łysy oddzwania.. okazuje się, że też mu coś wypadło ale za 3 dni może wchodzić swoją ekipą dokończyć mi tą konstrukcję. Zaproponował jakąś cenę, która wydawała się rozsądna bo doliczając jakieś 2000 plnów za ten 1 dzień pracy poprzedników i tak wychodziło mnie taniej. Podziękowałem za ofertę, potwierdziłem, że się decyduję i że dzwonię do majstrów żeby się rozliczyć i grzecznie pożegnać - tzw. "no hard feelings". Dla odmiany oczywiście się nie dodzwoniłem, bo mam wrażenie, że telefony przestały w ostatnim czasie pełnić funkcji komunikacyjnej i służą chyba tylko do oglądania ogłoszeń olx przesiadując w łazience. Uznałem, że co się mam nimi przejmować, skoro oni nie przejmują się mną. Przyjadą kiedy to się zorientują, że już po zawodach i sami sobie przypomną o numerze do mnie. I z taką myślą poszedłem spać. Jednak następnego dnia podjeżdżam sobie na budowę żeby coś tam posprzątać i przygotować się na nową ekipę a tu zonk. Tamte szpece chyba przeczytały w moich myślach, bo nagle bez zapowiedzi znaleźli chwilę aby coś tam u mnie porzeźbić.


Dogadałem się z nimi też w jakiejś super ekstra promocji na deskowanie z papowaniem i tym sposobem po niespełna 2 i pół miesiąca przerwy przyszli dokończyć mój dach. Całość zajęła im kolejne 4 dni.. 4 dni których nie byli w stanie wygospodarować aby terminowo wszystko zrobić. 


A ja jestem ugodowy człowiek i rozumiem, że mieli w międzyczasie 10 takich inwestorów jak ja i łatali co się da żeby pogodzić te wszystkie prace. Ale zaznaczyłem im na początku, że jeśli mają się w podobny sposób zachowywać to proszę o informację. I to nie dlatego, żeby szukać sobie kogoś innego tylko dlatego żeby nie łapać ciśnienia i niepotrzebnie się nie nakręcać. Niestety postąpili jak postąpili co kosztowało mnie trochę nerwów. Za to jeśli chodzi o rozliczenie to nie przeszkadzała im pora dnia czy nocy. Usłyszałem nawet jedną sugestię, żeby do płacenia wyrywać się jak oni do roboty jednak ja tak nie potrafię więc szybka piłka i temat z głowy.

Kolej na dekarzy. Tu też nie obyło się bez jakichś dziwnych historii, tym razem z mojego powodu. W tym momencie wypada również przypomnieć Państwu, że za cały materiał na dach zapłaciłem gdzieś w połowie listopada, może nawet wcześniej i od tego momentu hurtownia trzymała to na magazynie. Dzwonię więc do dekarza, człowieka, którego poznałem kiedyś przypadkiem na imprezie, spoko gościa, z którym z racji wspólnych znajomych zdarzyło się ze 2 razy w życiu napić wódki. Kasa dogadana chyba w październiku i niby już mają się ustawiać pode mnie - bez podawania konkretów. Jednak nauczony doświadczeniem, stwierdziłem, że luty to nie jest październik i może ekipa, która wtedy była a) za droga i b) bez terminu, znajdzie chwilę by ponegocjować warunki. Zaznaczę też, że tym razem, ta firma to duża firma, widziałem jaką robotę odwalają i jaką mają kulturę pracy. Także zacząłem naciskać, negocjować cenę i termin i udało się. Panowie początkowo chcieli kosmiczne pieniądze, ale udało się wyżebrać parę tysięcy mniej i tym samym zbliżyć się do ceny dogadanej z pierwotną ekipą znajomego. Dogadaliśmy również, dzięki ich sugestii, że wykonają ocieplenie tego środkowego szczytu, żeby później nikt po blachodachówce nie chodził i zrobią podbitkę - wszystko poza materiału zawarte w cenie! Nie zwlekając zadzwoniłem do pana S. żeby poinformować go, że jednak tego dachu mi nie będzie robił, ale nie odbierał - zresztą od pewnego czasu to też była reguła, co mi de facto po części pasowało, bo odwlekało to tę nieprzyjemną rozmowę. W każdym razie tamtą sprawę załatwiłem, znajomy już raczej nie będzie chciał ze mną się bawić na imprezach u wspólnych znajomych, a firma, która miała za 2 dni rozpocząć terminowo wkroczyła na plac budowy.



Szybko rozłożyli rusztowania i podjęli się zadania. Nie wiem czy wcześniej się chwaliłem, ale u mnie między dachem garażu a mieszkania jest tyle miejsca, że blachy nie da się włożyć. Dlatego czekała Nas rzeźba. Ustaliliśmy jak to mają wykonać i czekałem. Tym razem każdego dnia prace postępowały bardzo sprawnie. Ogólnie gołym okiem widać było różnicę w sposobie prowadzenia prac. Dziś dach jest już skończony. Panowie zrobili mi dodatkowo obróbkę kominów także brak słów. Efekt przerasta nasze oczekiwania, które z naszego doświadczenia nie są jakoś specjalnie wygórowane. Szybkie rozliczenie kasy i jest wyczekiwane SSO. 


Teraz czekam na okna, które na razie opóźniają się tydzień a Pani, która mi je sprzedawała nie jest w stanie określić kiedy spodziewa się dostawy. Na razie pisze maile, na które nie otrzymuje odpowiedzi od producenta. Na moją sugestię, że może warto napierniczać do nich telefonami po 20 razy dziennie jakoś niespecjalnie zareagowała. Trudno, czekam. Liczyłem się co prawda z opóźnieniami, ale rzędu tydzień-dwa. No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz... czekam. Elektrycy mi już pomału uciekają na inną robotę, także pewnie temat który miał być w kwietniu ogarnięty przeciągnie się do maja. Pod koniec kwietnia miał też wpadać dogadany zawczasu tynkarz, ale pewnie to też się nie uda i tak w kółko. Pierdolca można dostać, ale na pani od okien nie robi to żadnego wrażenia. Jedynym efektem jest to, że na mój widok - a tak się składa, że często u niej bywałem z racji zwrotów pozostałego z obróbki dachu materiału, ucieka na fajka. Szkoda słów no ale pieniądze wydane i przeświadczenie, że już bliżej niż dalej dlatego kulturalnie czekam. Podobno ma wolny termin montażu 28.03 także trzymajcie kciuki.


SSO dla mnie robi pozytywne wrażenie. Uważam, że wybór Novatik'a to był bardzo dobry wybór. Planowaliśmy cudować z rynnami w kolorze miedzi ale teraz cieszę się, że jest jak jest. Działka pomału zaczyna przypominać działkę. Uprzątnięte zostały śmieci, kawałki blachy i desek. Teraz dogaduję z ekipą od dachu - żeby zrobili mi ocieplenie i podprzybitkę, chociaż na razie troszkę za dużo wołają. Wiem, że solidnie zrobią, dlatego mi zależy, aby to dokończyli, jednak dopiero jak rozliczę pierwszą transzę okaże się czy mnie będzie na nich stać. W między czasie pisałem nawet na biegu post bo chciałem kupić zawczasu styropian dla innej firmy, z którą dogadałem wstępnie robotę z materiałem, jednak dziś wiem, że sam będę kupował styro i pewnie zdecyduję się na jakiś dobrej jakości biały 20cm z lambdą ok 0,034. A kto mi to zrobi to jeszcze zobaczymy. Zobaczymy przede wszystkim za ile.

Aha, z racji szaleństwa na rynku za ostatnie pieniądze z książeczki dla dziecka kupiłem drzwi wejściowe do domu i kotłowni oraz zamówiłem bramę garażową, która niewiadomo czy w ogóle powstanie bo na dzień dzisiejszy Wiśniowski wycofuje zamówienia ludziom z lutego z racji podwyżek cen. Także niewystarczy już zamówić i przedpłacić bramy aby ją finalnie za bagatela 14 tygodni otrzymać. Wyskrobałem też żetony na ponad kilometr kabli. Wg szwagra elektryka powinno to wystarczyć na cały dom. Jedynie czeka mnie jeszcze zakup tego przyłączeniowego, który dzięki trosce PGE, które olało mnie i mojego architekta adaptującego projekt i zaprojektowało skrzynkę dokładnie w drugim końcu działki powodując konieczność ciągnięcia go wokół całej chałupy aż do kotłowni wchodząc od strony ogrodu. Dlaczego tak? Ano dlatego, żeby się prąd z gazem, kanalizacją i wodociągami nie krzyżował. Za to sąsiad, który jeszcze długo nie planuje się stawiać będzie już miał na granicy prąd.. ekhm. Teraz wysyłają mi jakieś pisma, że do 10.05 mają czas z wykonaniem tego przyłącza i domagają się ode mnie jakiś zaświadczeń od elektryka, że instalacja w domu będzie do tego dnia wykonana. Nie wiem dlaczego, ale widocznie tak musi być.

I tym sposobem dobiegamy do końca dzisiejszego epizodu pod tytułem co znowu się u mnie zepsuło. Mam szczerą nadzieję, że doczekam się czasów, w których nie będę miał o czym pisać i sprowadzę bloga do fotoksiążki. Na razie jednak nie zapowiada się na taki obrót spraw. Ale poddawać się nie zamierzam :) Powodzenia życzę Wszystkim z waszymi teatrami wojen i do usłyszenia, może niedługo z SSZ. Możeeee.

5. Potrzebna wasza pomoc w wyborze ocieplenia chałupy

Data dodania: 2022-02-22
wyślij wiadomość

Moi mili, zwracam się o pomoc. Bazując na waszym doświadczeniu jaki styropian powinienem kupić na fasadę domu? Warto bulić milion monet za TermoOrganike czy kupić tańszy by przy jakimś Styropmin 0,038 z czasem zbankrutować rozliczając się z PGNiG za ogrzewanie? Jakich producentów powinienem wziąć pod uwagę. Lambda 0,034 albo 0,038 (wersja budżetowa). Z góry dziękuję


9Komentarze
Data dodania: 2022-02-22 10:20:47
My braliśmy akurat termoorganikę. Jak nam majster powiedział, te „no name” często podają jakie chcą parametry, a produkują co chcą, bo nikt ich nie sprawdzi. Dwa, układali różne i mieli porównanie, więc nie chcieliśmy zaoszczędzić akurat na jednej z ważniejszych rzeczy jaką jest ocieplenie. Polecano nam w sumie ze 3 firmy. Na resztę nawet już nie patrzyliśmy.
odpowiedz
Data dodania: 2022-02-22 12:58:20
My też kładliśmy Termoorganike. Polecam i ze względu na parametry i ogólną jego jakość. Mam porównanie, bo kładliśmy sami. Zabrakło nam 2 metrów i musieliśmy kupić to co było akurat na stanie. Kupiliśmy grafitowy, całe szczęście, że to tylko 2 metry! Był miękki, kruszył się w rękach, nie dało się go dociąć równiutkich jak Termoorganike, - porównując to ogólnie badziew. Dlatego nie oszczędzaj, zwlasza jeśli będziesz sam robić. Ale to tylko moje zdanie...
odpowiedz
Data dodania: 2022-02-22 17:54:36
Ja mam 20 cm bialy styropian nie pamiętam już jakiej firmy ale taka średnia półką , doradzone przez kolesia vo sprzedaje w budowlance i pracował przys tropią ach 10 lat. Akurat nie z jego fabryki byłej ale podał.parametey a co ważne pokazał . Kazał przywalić piescia w tafle. Prawie połamałem reke a tafla nawet się nie wgniotła, i to był wyznacznik że nie klamie. W chałupie ciepło i czy bym kupił szary 18 to teraz się zastanawiam czy bym nie przepłacił .
odpowiedz
heliosj  
Data dodania: 2022-02-22 19:46:07
Styropian
Zamów styropian z hurtowni- to jest najważniejsze, obojętnie jakiej firmy. Ja potrzebowałem styropian na już, musiałem ocieplić styk daszku nad garażem z elewacją i kupiłem na szybko kilkanaście paczek grafitowego YETICO z Castoramy. Później zamówiłem z hurtowni styropian Austrotherm- grafitowy lambda 33 na elewację i biały lambda 42 na skosy przy dachu. Jakość jest nieporównywalna. Marketowy mimo lepszego parametru lambda, był o wiele lżejszy, bardziej kruchy i miękki (a cena była wyższa niż później zamawiany austrotherm). Nawet biały Austrotherm 42 mam wrażenie, że jest o wiele lepszy niż marketowy. Maszynka do cięcia styropianu tnie ten z hurtowni o wiele wolniej- większa gęstość. Polecam hurtownię "styro24" - od 100 paczek transport gratis. Do wyboru styropian większości producentów.
odpowiedz
Data dodania: 2022-02-23 00:29:57
Ja zakładałem zakup grafitowego styropianu Austrotherm, ale się nie udało i kupiłem ostatecznie grafitowy SWISSPOR LAMBDA MAX Fasada EPS 0.31. Moim zdaniem bardzo dobry styropian, który we własnym rankingu ustawiłem na pozycji zaraz za Austrothermem. Nie brałem pod uwagę innych, choć o innych również czytałem. W trakcie prac ociepleniowych okazało się, że niestety będzie brakować kilku paczek styropianu. Szef ekipy ociepleniowej doradził mi styropian TERMO ORGANIKA TERMONIUM PLUS fasada 0,31. Tej firmy nie brałem pod uwagę, ponieważ czytałem różne opinie. Natomiast okazał się również bardzo dobrym wyborem. Z własnego doświadczenia również wiem, że samodzielny zakup styropianu może czasem okazać mniej opłacalny niż gdy to robi ekipa wykonująca ocieplenie. No, ale w tym to już trzeba się samodzielnie zorientować - dogadać z ekipą.
odpowiedz
Data dodania: 2022-02-23 07:12:10
Dziękuję Tobie i wszystkim za podpowiedzi. Marketów typu castorama obi nie brałem w ogóle pod uwagę ale na pewno sprawdzę tą hurtownie online. Mój wykonawca chce mi wcisnąć Styropmin eps 70 fasada max - coś takiego, z lambdą 0,038. Twierdzi, że to dobry wybór jeśli chodzi o ocieplenie. Ja znowu nie jestem lambdowym frikiem ale wiem że ma ona znaczenie. Postaram się kupić coś relatywnie "w dobrych pieniądzach". Pozdrawiam !
odpowiedz
Odpowiedź do karmel-3
Data dodania: 2022-02-23 08:16:32
Są stronki gdzie da się sprawdzić wyniki testów styropianu. NIe wiem juz teraz jak mój mąż to znalazł ale o ile pamiętam termoorganika trzyma deklarowane parametry a paneltech sie mocno rozjeżdża i sprzedaje badziew pod opisem dobrych parametrów. Innych firm nie sprawdzaliśm bo mamy tylko tych dwóch producentów. Szczęśliwie paneltech na posadzkach a nie na elewacji.
odpowiedz
Odpowiedź do wiciothechosenone
saru  
Data dodania: 2022-02-23 09:30:23
https://www.gunb.gov.pl/probki/2018 Tu możecie sobie sprawdzić w latach 2016-2022 badania próbek różnych materiałów budowlanych przez GUNB. Są tam również styropiany. Wystarczy przefiltrować po np. nazwie producenta. Sam osobiście kupiłem styropian producenta "PROMAX", EPS200 Aqua na fundament, EPS100 na podłogę i EPS70 na ściany. λ w granicach 0,038. Różnica w cenie w porównaniu do jakiegoś extra markowego grafitu z dobrą lambdą wyszła by mnie około 4000zł na samej elewacji. Kiedy te pieniądze by się spłaciły? za 5-10-20 lat?
odpowiedz
xrazdwa  
Data dodania: 2022-02-23 15:09:15
My cały styropian, zarówno na elewacje jak i podłogi, braliśmy z Arbetu, i złego słowa nie mogę powiedzieć, polecam
odpowiedz
wiciothechosenone
ranga - mojabudowa.pl stały bywalec
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 11308
Komentarzy: 58
Obserwują: 4
On-line: 9
Wpisów: 9 Galeria zdjęć: 162
Projekt DOM PRZY MODRZEWIOWEJ 16
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy z poddaszem bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
ETAP BUDOWY - Brak
ARCHIWUM WPISÓW
2023 lipiec
2023 czerwiec
2023 luty
2022 marzec
2022 luty
2021 grudzień
2021 listopad
2021 sierpień
2021 lipiec

OBECNIE NA BLOGU
1 niezalogowany użytkownik
Statystyki mojabudowa.pl
Liczba blogów: 67458
Liczba wpisów: 222895
Liczba komentarzy: 903278
Liczba zdjęć: 681668
Liczba osób online: 513
usuń reklamy
Top 100 blogów

sprawdź listę 100 najczęściej odwiedzanych blogów.

sprawdź teraz
extrakominki.pl wkłady kominkowe, piece, akcesoria